Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN pod redakcją Andrzeja Markowskiego, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006, hasło nazwisko:
Uniwersalny słownik języka polskiego PWN pod redakcją Stanisława Dubisza, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003, hasło nazwać się – nazywać się:Inny słownik języka polskiego PWN pod redakcją Mirosława Bańki, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000, hasło nazwisko:
Internetowa poradnia językowa Wydawnictwa Naukowego PWN, odpowiedź z 11.04.2003 r.:
Profesor Bańko jest językowym liberałem, dla którego najważniejszy jest uzus i korpus, my skłaniamy się ku poglądowi, że błąd powtórzony tysiąc razy nie przestaje być błędem. A co ma zrobić uczeń, u którego na półce stoi WSPP i USJP albo ISJP? Oprzeć się na autorytecie redaktorów? Wszyscy są profesorami. Na autorytecie wydawnictwa? Wszystkie słowniki wydało WN PWN. Uwierzyć słownikowi nowszemu, bo skoro nowszy, to pewnie unieważnia rozstrzygnięcia starszych?
Może by się Szanowni Panowie Profesorowie dogadali?
Dopisek
Niech się językoznawcy sprzeczają w swoich specjalistycznych czasopismach, na konferencjach, w prywatnych rozmowach – nie w słownikach, bo to mąci w głowach ich użytkownikom.
Sprytny uczeń powinien zapytać o zdanie nauczyciela, który sprawdza jego prace. I przy okazji zastanowić się nad tą całą sytuacją.
OdpowiedzUsuń„my skłaniamy się ku poglądowi, że błąd powtórzony tysiąc razy nie przestaje być błędem”
Może warto byłoby popatrzeć na sprawę z drugiej strony. Czy to, że jeden Markowski sobie coś napisał w słowniku, czyni jakąś formę błędem?
Co miałby wtedy zrobić nauczyciel? Co wybrać? Na jakiej podstawie? Byłby w takiej samej sytuacji jak uczeń. A to, że „mieć na nazwisko” jest błędem, wbito nam do głowy już w szkole podstawowej, wiele lat temu, kiedy Andrzej Markowski nawet nie przypuszczał, że zostanie językoznawcą, profesorem, przewodniczącym Rady Języka Polskiego. I nie „jeden Markowski” – proszę zajrzeć tutaj. No i jeszcze coś: nie wszystkie słowniki ogólne, do jakich należą USJP i ISJP, zaliczają „mieć na nazwisko” do form poprawnych. Nie znajdziemy tego zwrotu na przykład w Słowniku języka polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego (tu), nie ma go też w Słowniku współczesnego języka polskiego pod redakcją Bogusława Dunaja.
OdpowiedzUsuńAni w pięcdziesięciotomowym Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny pod redakcją Haliny Zgółkowej, w którym hasła „nazwisko” i „nazywać się” zajmują po pół strony.
OdpowiedzUsuńNauczyciel może nawet rzucić monetą. W każdym razie chodzi o to, że nie jego będą rozliczali z użycia formy błędnej lub nie, tylko on może rozliczać; może też wbijać uczniom różne rzeczy do głowy.
OdpowiedzUsuńCiekawa sprawa z tym „mieć na nazwisko”, bo trudno je też napotkać w starszych tekstach, więc brak tej formy w słownikach wygląda na uzasadniony (chociaż w Słowniku frazeologicznym języka polskiego Skorupki pod hasłem „nazywać się” można przeczytać „Jak się nazywasz? <jak masz na imię lub nazwisko>”. Ale też dawniejsze słowniki i poradniki nie przestrzegają przed tą formą (przyznaję, że wszystkich nie przejrzałem). A ostatnio weszła do szerszego użycia (o czym można się przekonać np. w korpusie) i coś trzeba było z nią zrobić. No i znowu: dlaczego od razu ma być niepoprawna?
Co do dopisku — ale dlaczego nie w słownikach? Przecież to nie jest kwestia dotarcia do jakiejś prawdy, tylko osobistych preferencji. Dlaczego wszyscy mają mieć taki sam gust? A użytkownicy może dzięki temu nabiorą do słowników właściwego dystansu.
Ale też dawniejsze słowniki i poradniki nie przestrzegają przed tą formą (przyznaję, że wszystkich nie przejrzałem).
OdpowiedzUsuńNie przestrzegają, bo też dawniej nie było takiego dziwoląga językowego jak "mieć na nazwisko". Podobnie jak kupić/dać coś komuś "na prezent", zamiast w prezencie. Lęgną się te potworki na potęgę, na przestrzeni ostatnich dziesiątek lat polszczyzna (głównie pod wpływem mediów) uległa niesamowitej brutalizacji i wulgaryzacji. Niestety dotyczy to już nie tylko języka potocznego, ale i tzw. literackiego.