
- Czy jest duck breast? - spytała córka.
- Dark breast? Nie mamy - odparł sprzedawca najpoważniej w świecie.
- Nie dark breast, proszę pana, tylko duck breast.
- A, dog breast. Nie, też nie mamy. - Pan za ladą nie tracił powagi.
W końcu się okazało, że duck breast „nie bywa”, można tylko kupić całą kaczkę.
W domu, kiedy już przeboleliśmy, że trzeba czekać na inny pomysł mamy, zaczęliśmy się zastanawiać, dlaczego sprzedawca nie od razu zrozumiał, o co pytała córka (bo że nie żartował, obie panie były pewne). Nasz amerykański zięć, posłuchawszy, jak pytała, stwierdził, że jej wymowa jest perfect i że jego zdaniem jedyne wytłumaczenie tego misunderstanding to zmęczenie sprzedawcy i hałas w sklepie.
Na tym stanęło.
Męska część Pszetfurni przypomina sobie jednak, że opowiadając
o nieudanych zakupach, panie mimochodem wspomniały, że sprzedawca był „niesamowitym przystojniakiem” i że prędzej by się spodziewały zobaczyć go na ekranie niż za ladą w Sweetbayu. Więc może to nie było zmęczenie sprzedawcy, tylko klientka zapomniała języka w gębie?
A propos piersi... pewna Polka próbowała przybliżyć koledze-obcokrajowcowi naszą piękną mowę, zaczęła od powitania "cześć", a dla ułatwienia nauki wskazała na podobieństwo tego słowa do angielskiego chest.
OdpowiedzUsuńNo i następnym razem, jak się spotkali na ulicy, ten cudzoziemiec już z oddali wołał do niej breast, breast!
:-)
Może był z innego regionu -- jak w dowcipie o północnoangielskim chłopie u lekarza. 'Can you walk?' 'Wauk (work)? A can't even waak (walk)!
OdpowiedzUsuń