14.11.2009

Gdzie kucharek sześć...

„Zły” Tyrmanda
Prószyński i S-ka 2001
Tekst oparty na wydaniu Czytelnika
z 1990 roku


Dwie redaktorki, dwie korektorki.

Oto efekty ich pracy (pokazujemy tylko literówki, będziemy je tu po trochu dodawać):

- dwóch monetrów z elektrowni (s. 39)
- pościła się w rozpaczliwą pogoń (s. 39)
- Wysoki ze aszczonym nosem (s. 41)
- głębokie rozania (s. 45)
- o miażdżźonych kończynach (s. 45)
- na Marymockiej (s. 48)
- zwiedzający zawrócili się ku gablotom (s. 51)
- Jeśli tkwił na nim człowiek (chodzi o kij z gazetą w kawiarni)
(s. 54)
- Spawy zawodowe - rzekł wymijająco (s. 65)
- za znorodnymi etykietami (s. 66)
- Olimia wyjęła futerał (s. 75)
- Zankomicie wyglądasz (s. 78)
- przechyliła się do tylu (s. 79)
- Przy placu Teatranym (s. 90)
- zstanowił się głęboko (s. 98)
- Meto nie odpowidał (s. 100)
- przepojone (...) tęsknotą za niewiadomym, za nigdy nie zniszczonym (...) czego bardzo pragniemy i czego nigdy nie dostaniemy ani nie osiągniemy (s. 105)
- Redaktor Edwid Kolanko (s. 105)
- grupa (...) mnie liczna od ranczerów i kowbojów (s. 108)
- znudzonych i rodrażnionych (s. 121)
- sklepiki, pełne drobnego żelastwa: podków, mitów, haceli (s. 124)
- wysunął z jej skąpych zdań, że ów jasnowłosy lekarz (s. 149)
- rzekł gwałtownie Miechciński (powinno być Mechciński) (s. 159)
- funta właków warta (s. 160)
- nadawały prawną moc żywionym tęsnotom (s. 161)
- byczy kark i ogomny nos (s. 175)
- przyjdę, tylko ten wiruoz skończy (s. 176)
- z innej epoki smochodowej (s.197)
- ubrany w szuczkowe spodnie (s. 201)
- Arysłusznie - rzekł z uznaniem Dziarski (s. 224)
- Pili cytrynową oranżanę (s. 241)
- z ostentacyjna obojętnością (s. 241)
- Ktoś go popatrzył, milicja cysternę wykopała (s. 252)
- Zylbersztaj pociągał melancholijnie nosem (powinno być Zylbersztajn) (s. 261)
- spojrzenie (...) Kalodonta obejmowało kolejny (...) podbródek, usta (...), nos (powinno być kolejno) (s. 263)
- twarz zwężała się delikatnie w owalu zaciskającej kurczowo chustki (powinno być zaciskanej) (s. 267)
- bramą od strony Zabkowskiej (s. 302)
- Mateor obejrzał się raz jeszcze (s. 311)
- Zelbersztajn zakołysał głową (s. 314)
- nie mniej do mnie żalu (s. 328)
- czasopismo w baderoli (s. 353)
- w jej rozpalonym przerażeniu mózgu (s. 355)
- w niepewnych smugach (...) światłą dostrzegł (s. 374)
- podszedł do biurka, rozpieczętował pakiet, wyjął zeń jeden bilet i położył go, pieczołowicie wygładzając, na blankiecie: (...) wąski, różowo- brązowy pasek sztywnego papieru leżał równiutko, jak cenny dokument, na politurowanym fornirze (s. 389) (powinno być na blacie)
- ramiona złożył pod czarną głową, szeroka pierś (...) wznosiła mu się raz po raz (...) nad zasuniętym kocem (s. 414)
- wyła chrapliwym, przepitym głosem (...) miotający plugawe przekleństwa (s. 423)
- Tlukło mu się gorączkowo w głowie (s. 423)
- Bał się białych oczu, posiadających niepojętą nd nim władzę (s. 434)

To tyle literówek, zauważonych mimochodem, podczas normalnego szybkiego czytania, więc pewnie w książce jest ich więcej. Są też inne błędy, na przykład:
- Nie urodził się jeszcze na tym, świecie architekt (s. 58)
- niemieckie słowa „Mein Leben...” (s. 77)
- Tysiąc osiemset (...) patyk i osiem dych (s.119)
- Nasza wyższość polega na organizacji i nie tacy, jak ci tam, nie są w stanie jej naruszyć (s. 128)
- Gdy humber, przyhamował (s. 197)  
- Pili cytrynową oranżadę (s. 241) 
- nie stać cię na takie spojrzenie, jak ten zasmarkany szczeniak (s. 241)
- musi się pan zdobyć na coś lepszego niż ten brudny futerał na kolanach. - Wskazał ruchem głowy wnętrze dekawki (powinno być na kołach albo na kółkach) (s. 247) 
- nie da się wywieść w pole ani wystawić na dudka (s. 263)
- rękawy (...) miał podwinięte, odsłaniając bogaty tatuaż (s. 275) 
- Różnica między przedmieściem a peryferią jest prosta (s. 291)
- Czy nie wyrządziłby mi pan tej przyjemności i nie przyjął małego traktamentu? (s. 297)
- Poczuł w sobie naraz energię ozdrowiciela, wolę działania i optymizm (...) po przezwyciężeniu choroby (s. 332)
- czuła dziką emocję pobieranych w ciągu sekund decyzji (s. 386)
- wchodzi się przez wyjęte z zawiasów drzwi do ciemnego korytarza (s. 401)

5 komentarzy :

  1. Ad s. 237.
    Toż sieli jest poprawne. Chiba że nie tolerujecie północnopolskich form?

    OdpowiedzUsuń
  2. Poprawne, fakt. Przepraszamy, dziękujemy. Wyrzucamy.

    OdpowiedzUsuń
  3. - Pili cytrynową oranżadę (s. 241)

    a tu gdzie należy się doszukiwać błędu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie zgadzamy się ze słownikami, które twierdzą, że oranżada = lemoniada = napój chłodzący o smaku owocowym. Lemoniada to napój cytrynowy, oranżada - pomarańczowy. Jeśli pili pierwszy, Tyrmand powinien był napisać „Pili lemoniadę”, jeśli drugi - „Pili oranżadę”.

    Nawiasem mówiąc, te same słowniki odnotowują polskie słowa „oranż” i „oranżowy”; pierwsze znaczy „kolor pomarańczowy”, drugie - „pomarańczowy” (w kolorze pomarańczy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziwny uzus i anakoluty mają chyba oddawać żywy język? Kije z gazetami, jakie znam -- nie wiem jak tamte -- wiesza się na hakach, więc można by potocznie tkwić na kiju (mniej potocznie przy kiju), jeśli wisi na haku i przegląda się gazetę niby to na chybcika, nie biorąc do stolika, ale już dłuższą chwilę.

    OdpowiedzUsuń