Oto te, które nam wpadły w oko:
- w zdaniu Unia uznaje i szanuje prawo do świadczeń z zabezpieczenia społecznego oraz do usług społecznych, zapewniających ochronę w takich przypadkach, jak: macierzyństwo, choroba, wypadki przy pracy, zależność lub podeszły wiek... (art. 34) nie podoba nam się słowo zależność. Domyślamy się, o co chodzi, ale samo to słowo tu nie wystarczy, bo przecież człowiek zawsze żyje w stanie zależności – od kogoś albo czegoś – a autorzy Karty z pewnością nie mieli na myśli zależności w ogóle. Tłumacz najwyraźniej poszedł po linii najmniejszego oporu i wybrał pierwsze słownikowe znaczenie angielskiego dependence, my byśmy napisali niezdolność do samodzielnego życia;
- w zdaniu Każdy obywatel Unii i każda osoba fizyczna lub prawna mająca miejsce zamieszkania lub statutową siedzibę w Państwie Członkowskim ma prawo petycji do Parlamentu Europejskiego (art. 44) zamiast prawo petycji napisalibyśmy prawo do złożenia petycji;
- w zdaniu zaczynającym się od słów Każdy, kogo prawa i wolności zagwarantowane przez prawo Unii zostały naruszone... (art. 47) słowo kogo jest błędem; powinno być czyje prawa.
Słowa prawa podstawowe w tytule na okładce nie powinny się zaczynać od wielkich liter.
Dopisek
Tego książkowego liliputa (32 × 25 × 5 milimetrów) dostaliśmy wraz z bukietem żółtych tulipanów w Dniu Unii Europejskiej, czyli dziewiątego maja, od sympatycznej dziewczyny stojącej na szczudłach na rogu Świętokrzyskiej i Jasnej w Warszawie.
Dopisek
Kartę po polsku można przeczytać tutaj, po angielsku – tu.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz