Przy świątecznym stole różne się toczą rozmowy. W czasie jednej z nich ktoś powiedział, że agorafobia to strach przed publicznymi wystąpieniami. Wydało mi się to logiczne (grecka agora przecież była miejscem publicznych wystąpień), więc nie oponowałem, choć pamięć podpowiadała, że agorafobia to lęk przestrzeni. Potem sprawdziłem i okazało się, że pamięć miała rację. Zastanawiam się, skąd się wzięło tamto błędne przekonanie. Już wiem, że mogło się wziąć – jak mnie się to wtedy zdarzyło – z podszeptu logiki. Mogło też powstać dlatego, że często obie te fobie są omawiane razem, łączone ze sobą.
28.12.2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
A lęk przed publicznymi wystąpieniami to jednak glassofobia. :)
OdpowiedzUsuńG.
Dzięki, G., za powiększenie mojego wokabularza, bo nie znałem tego słowa. Odwdzięczam się heksakosjoiheksekontaheksafobią :)
OdpowiedzUsuńLęk przed liczbą 666. Mocne.
OdpowiedzUsuńG.
Jak pisał P. Adamczyk, Agorafobia to również głęboka nienawiść do Adama Michnika ;)
OdpowiedzUsuńPszemo