Indyjskie dzieci ulicy, z którymi pracuję w centrum komputerowym w Bangalor, muszą na siebie zarabiać już w wieku trzech lat.
Tylko musimy wybrać: czy chcemy, by sieć nas zabawiła na śmierć i by nami zdalnie sterowała, czy wolimy, by nam służyła, ratując Einsteinów z Bangalor, Rio, Warszawy.

1) nie ma miasta o nazwie Bangalor,
2) gdyby nawet było, to trzeba by ją odmieniać (w Bangalorze, z Bangaloru),
3) po polsku to miasto nazywa się Bangalur (po angielsku Bangalore).
Pszetfurnia napisała:
OdpowiedzUsuń"1) nie ma miasta o nazwie Bangalor,
2) gdyby nawet było [takie miasto], to trzeba by ją odmieniać [...]"
Ejże, Pszetfurnio! JĄ odmieniać? Może jednak zmienić "ją" na "jego [tego miasta] nazwę"?
Ejże, Anonimowy! A po co? Przecież:
OdpowiedzUsuńJest to błąd do trzeciej potęgi, bo:
1) nie ma miasta o NAZWIE Bangalor,
2) gdyby nawet było, to trzeba by JĄ odmieniać
Abstrahując: Niech sieć nas zdalnie zabawi na śmierć, w Bangalurze. Tak wolimy.
OdpowiedzUsuńEjże, Pszetfurnio! Już zacząłem zbierać na nowe okulary :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, nie wiedziałem, że jestem AŻ TAK ślepy...
Nam też by się przydały nowe okulary, ale nawet jeszcze nie zaczęliśmy na nie zbierać.
OdpowiedzUsuń