Żeby do tego dojść, musimy się cofnąć do lipcowego wpisu w „Pszetfurni”, w którym zarzuciliśmy Pawłowi Pollakowi, że napisawszy wziąłem się na ambit, popełnił błąd. W komentarzu do wpisu w swoim blogu Paweł Pollak nasz zarzut odrzucił, powołując się na artykuł Macieja Malinowskiego „Ambicjoner”, w którym znalazł potwierdzenie, że taka konstrukcja (wziąć się na ambit) jest rzadsza, ale poprawna. W komentarzu do tego komentarza zarzuciliśmy Maciejowi Malinowskiemu gołosłowność i wytknęliśmy jeszcze jeden błąd, po czym Paweł Pollak napisał, że poproszony o ustosunkowanie się do naszych zarzutów, Maciej Malinowski udzielił odpowiedzi, z której wynika, że się zagalopował, uznając zwrot wziąć się na ambit za poprawny, i obiecał poprawić artykuł.
Dziś do tego artykułu zajrzeliśmy. Rzeczywiście, został poprawiony: o powiedzeniu wziąć się na ambit czytamy teraz, że nie należy go upowszechniać, gdyż powstało prawdopodobnie pod wpływem zwrotów wziąć się na odwagę i wziąć się na sposób (co w lipcowym wpisie sugerowaliśmy). Wciąż błędne niestety (to właśnie ów wspomniany wyżej drugi błąd) pozostaje zdanie o słownikach, w których można znaleźć ambicjonera. Wprawdzie autor zamiast jednego wymienia teraz dwa, ale to też nieprawda – jest ten wyraz również w Słowniku współczesnego języka polskiego pod red. B. Dunaja (Wydawnictwo Wilga, Warszawa 1999), a kto wie, czy nie jeszcze w innych, których nie mamy.
Żeby było śmieszniej, tekst nad tytułem artykułu (wyimek z tekstu poniżej tytułu) nie został zmieniony i kłóci się z dalszym ciągiem:
Dopisek
Przydałoby się też poprawić wydawań na wydań.
Dopisek
Wymieniliśmy z panem Malinowskim kilka maili, nie zgodził się jednak, żebyśmy je tu przytoczyli. Nie chce również skorzystać z możliwości zamieszczenia komentarza pod naszym wpisem. Błędy w swoim poradniku poprawił.
24.08.2014
Mistrz się znowu zagalopował
Etykiety (tagi):
błędy w poradnikach
,
Maciej Malinowski
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Mistrzowi najlepiej wychodzi przepisywanie z innych, kiedy dodaje coś od siebie, wypada to już gorzej. Mnie na przykład ciekawi, dlaczego grecki, jak sam zauważa, wyraz enallage każe wymawiać [analaż] (z francuska?). Słowniki nic o takiej wymowie nie mówią, musi to być chyba jego innowacja.
OdpowiedzUsuńTo nie musi być jego innowacja. Choć wywodzące się z greckiego, słowo enallage mogło trafić do polszczyzny za pośrednictwem języka francuskiego. Ale to tylko nasz domysł.
OdpowiedzUsuńPodkreślę jeszcze raz, że słowniki, które podają wymowę francuskich słów, w tym wypadku milczą jak zaklęte. Jeśli enallage trafiło do polszczyzny za pośrednictwem francuskiego, to chyba wprost do Mistrza. Obawiam się, że jednak zmyliło go powierzchniowe podobieństwo do francuskich wyrazów zakończonych na -age. Jeszcze jeden drobiazg: francuska wymowa tego wyrazu to [enal(l)aż].
OdpowiedzUsuńNasz domysł najwidoczniej był błędny.
OdpowiedzUsuń„Mistrzowi najlepiej wychodzi przepisywanie z innych (…)”.
OdpowiedzUsuńProsimy o przykłady, konkrety
W drugim z zaznaczonych fragmentów rzuca się jeszcze w oczy zbędna spacja w skrócie "z o. o." (powinno być oczywiście "z o.o.").
OdpowiedzUsuńRacja.
OdpowiedzUsuń„Prosimy o przykłady, konkrety”
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, może niefortunnie się wyraziłem. To nie był zarzut. Miałem na myśli, że kiedy Mistrz powołuje się na innych, przytacza słowa innych osób, trudniej mu coś zarzucić. Ale jeśli i to twierdzenie mam poprzeć przykładami i konkretami, to chyba się z niego wycofam.