W dzisiejszej "Wyborczej" Małgorzata I. Niemczyńska napisała, jak za dwa dni w Krakowie zostaną uczczone urodziny Zbigniewa Herberta. Sama uczciła je takim zdaniem:
Na nazwisko miałHerbert.
Smutne.
Dopisek Państwo wybaczą, ale nie możemy się powstrzymać: Codo choleryrobi w "Wyborczej"korekta?!
"Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN" (2006) jednoznacznie kwalifikuje "mieć na nazwisko" jako błąd.
"Inny słownik języka polskiego PWN" (2000) nie na darmo nazywa się inny (czasem się zastanawiamy, czy się nie powinien nazywać "Słownik innego języka polskiego"). Jego redaktorem naczelnym był prof. Mirosław Bańko, na którego odpowiedź w poradni PWN powołuje się anonimowy.
Prof. Bańko jest jednocześnie Redaktorem Naczelnym Słowników Języka Polskiego w Redakcji Słowników Języka Polskiego PWN, więc oba słowniki wyszły spod jego ręki, przy czym słownik poprawnej polszczyzny sześć lat po jego własnym "innym" słowniku. Czy więc prof. Bańko w ogóle powinien się w tym przypadku na swój słownik powoływać?
Argument, że zdanie jest poprawne, bo inni nie widzą w nim nic złego, uważamy za poniżej krytyki.
Dopisek Właśnie zauważyliśmy, że odpowiedź prof. Bańki pochodzi z 2003 roku. Ale w wydanym cztery lata wcześniej "Nowym słowniku poprawnej polszczyzny PWN" "mieć na nazwisko" też uznano za błąd.
"Argument, że zdanie jest poprawne, bo inni nie widzą w nim nic złego, uważamy za poniżej krytyki."
Dziwi mnie to stwierdzenie, ponieważ pod poprzednim wpisem na blogu dyskutowano właśnie na temat normy językowej i ze strony redakcji Pszetfurni padły następujące stwierdzenia:
1. "Śledzimy tę normę (bo ona się zmienia) dzięki aktualnym słownikom, poradnikom, poradniom językowym, a także obserwując język wokół nas."
2. "Od siebie dodamy, że udzielając odpowiedzi na pytania, językoznawcy coraz częściej sięgają również do wyników przeszukiwania zasobów internetu za pomocą wyszukiwarki Google."
Inaczej mówiąc, (językoznawcy) odwołują się do zwyczaju językowego, jest to właśnie owo "obserwowanie języka wokół nas", uwzględnianie wyników wyszukiwarki Google (przy czym ten ostatni sposób wydaje się być najbardziej kontrowersyjny). Skoro więc wiele osób "nie widzi nic złego" w używaniu zwrotu "mieć na nazwisko", to być może oznacza to, że jest to pewien utrwalony zwyczaj językowy, który być może należy zaakceptować.
Moim celem nie jest tu wykazanie niekonsekwencji w argumentacji redakcji Pszetfurni. Chcę jedynie wyrazić opinię, że nie powinno oburzać nas, gdy prof. Bańko w odpowiedziach w Poradni odnosi się czasem miast do normy, do zwyczaju językowego właśnie. Taki bowiem wniosek (być może niesłusznie) wyciągnąłem z dyskusji pod poprzednim wpisem na tym blogu.
Gdyby argumentem za poprawnością formy "mieć na nazwisko" było to, że używa jej większość ludzi, to moglibyśmy o nim dyskutować. Argumentu, że inni nie widzą w niej nic złego, nie możemy przyjąć, bo wtedy musielibyśmy się zgodzić z blogerką lavinką, która twierdzi, że skoro w słowniku jest napisane, że "na przeciw" to błąd - to trzeba zmienić słownik: http://spedr.com/5rk3b
Podkreślę fragment z porady http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=3292, może pomoże: "Inny słownik języka polskiego idzie za zwyczajem językowym, zaświadczonym w Korpusie Języka Polskiego PWN, a korpus pokazuje, że ten kwestionowany przez niektórych autorów zwrot jest używany w polszczyźnie". Jest przecież różnica pomiędzy błędem indywidualnym a zbiorowym. Indywidualnymi błędami nikt się nie przejmuje, a gdy błąd robią tysiące, to o czymś to świadczy, ma to jakieś znaczenie - oczywiście nierozstrzygające.
Po co te wielkie emocje, skoro błąd jest nieznaczny, lub żaden:
OdpowiedzUsuńhttp://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=3292
"Wielki słownik poprawnej polszczyzny PWN" (2006) jednoznacznie kwalifikuje "mieć na nazwisko" jako błąd.
OdpowiedzUsuń"Inny słownik języka polskiego PWN" (2000) nie na darmo nazywa się inny (czasem się zastanawiamy, czy się nie powinien nazywać "Słownik innego języka polskiego"). Jego redaktorem naczelnym był prof. Mirosław Bańko, na którego odpowiedź w poradni PWN powołuje się anonimowy.
Prof. Bańko jest jednocześnie Redaktorem Naczelnym Słowników Języka Polskiego w Redakcji Słowników Języka Polskiego PWN, więc oba słowniki wyszły spod jego ręki, przy czym słownik poprawnej polszczyzny sześć lat po jego własnym "innym" słowniku. Czy więc prof. Bańko w ogóle powinien się w tym przypadku na swój słownik powoływać?
Argument, że zdanie jest poprawne, bo inni nie widzą w nim nic złego, uważamy za poniżej krytyki.
Dopisek
OdpowiedzUsuńWłaśnie zauważyliśmy, że odpowiedź prof. Bańki pochodzi z 2003 roku. Ale w wydanym cztery lata wcześniej "Nowym słowniku poprawnej polszczyzny PWN" "mieć na nazwisko" też uznano za błąd.
"Argument, że zdanie jest poprawne, bo inni nie widzą w nim nic złego, uważamy za poniżej krytyki."
OdpowiedzUsuńDziwi mnie to stwierdzenie, ponieważ pod poprzednim wpisem na blogu dyskutowano właśnie na temat normy językowej i ze strony redakcji Pszetfurni padły następujące stwierdzenia:
1. "Śledzimy tę normę (bo ona się zmienia) dzięki aktualnym słownikom, poradnikom, poradniom językowym, a także obserwując język wokół nas."
2. "Od siebie dodamy, że udzielając odpowiedzi na pytania, językoznawcy coraz częściej sięgają również do wyników przeszukiwania zasobów internetu za pomocą wyszukiwarki Google."
Inaczej mówiąc, (językoznawcy) odwołują się do zwyczaju językowego, jest to właśnie owo "obserwowanie języka wokół nas", uwzględnianie wyników wyszukiwarki Google (przy czym ten ostatni sposób wydaje się być najbardziej kontrowersyjny). Skoro więc wiele osób "nie widzi nic złego" w używaniu zwrotu "mieć na nazwisko", to być może oznacza to, że jest to pewien utrwalony zwyczaj językowy, który być może należy zaakceptować.
Moim celem nie jest tu wykazanie niekonsekwencji w argumentacji redakcji Pszetfurni. Chcę jedynie wyrazić opinię, że nie powinno oburzać nas, gdy prof. Bańko w odpowiedziach w Poradni odnosi się czasem miast do normy, do zwyczaju językowego właśnie. Taki bowiem wniosek (być może niesłusznie) wyciągnąłem z dyskusji pod poprzednim wpisem na tym blogu.
Za zbędne powtórzenia oraz wszelkie inne, niezauważone przeze mnie usterki językowe we wpisie powyżej przepraszam.
OdpowiedzUsuńDo dyskusji na temat 'norma vs zwyczaj językowy' dorzucam ciekawy przykład z ostatnich dni:
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=9557
Do rozważenia.
Gdyby argumentem za poprawnością formy "mieć na nazwisko" było to, że używa jej większość ludzi, to moglibyśmy o nim dyskutować. Argumentu, że inni nie widzą w niej nic złego, nie możemy przyjąć, bo wtedy musielibyśmy się zgodzić z blogerką lavinką, która twierdzi, że skoro w słowniku jest napisane, że "na przeciw" to błąd - to trzeba zmienić słownik: http://spedr.com/5rk3b
OdpowiedzUsuńPodkreślę fragment z porady http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=3292, może pomoże: "Inny słownik języka polskiego idzie za zwyczajem językowym, zaświadczonym w Korpusie Języka Polskiego PWN, a korpus pokazuje, że ten kwestionowany przez niektórych autorów zwrot jest używany w polszczyźnie".
OdpowiedzUsuńJest przecież różnica pomiędzy błędem indywidualnym a zbiorowym. Indywidualnymi błędami nikt się nie przejmuje, a gdy błąd robią tysiące, to o czymś to świadczy, ma to jakieś znaczenie - oczywiście nierozstrzygające.
Ajaj!
OdpowiedzUsuńOk, to jak sie to poprawnie mowi/pisze?
Poprawnie:
OdpowiedzUsuń- nazywać się (Nazywał się Herbert),
- naprzeciw (także naprzeciwko).