W najnowszym numerze „Książek” (4) Katarzyna Surmiak-Domańska wkłada w usta swojego rozmówcy (najpewniej mówiącego po angielsku) m.in. takie zdania:
Kogo ludzie najchętniej followują na Twitterze? Justina Biebera, Rihannę… Salman dołączył do tego grona. Znam go osobiście i wiem, że ma poczucie, iż kilkaset tysięcy osób śledzących jego wpisy na Twitterze czyni z niego pisarza wyjątkowego, który rozumie problemy i emocje przeciętnego człowieka. Ja się z tym nie zgadzam. Dla mnie to, że ktoś ma 700 tys. followersów, oznacza tylko tyle, że wpasowuje się w gusta przeciętnego człowieka.
Google znalazł followować w 65 700 miejscach.
Dlaczego doświadczona dziennikarka, pisarka, wykładowczyni Polskiej Szkoły Reportażu dołączyła do tysięcy niefrasobliwych językowo forumowiczów, twitterowców, facebookowców, blogerów? Jeśli niezupełnie pasowało jej słowo śledzić, to czy musiała uciec w ponglish, zaśmiecać polszczyznę? Dlaczego nie użyła słowa obserwować (obserwować kogoś na Twitterze, obserwować wpisy, mieć tysiące obserwatorów)?
Dopisek
W 48 000 miejsc Google znalazł follować.
Dopisek
Znalezione w sieci:
3.12.2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Swoją drogą, w polskiej wersji interfejsu Twittera jest właśnie „obserwować” i pochodne.
OdpowiedzUsuńOstatnio w pewnej dyskusji tłumaczeniowej padło dużo o wiele lepszych rozwiązań tego problemu. Pojawili się m.in subskrybencji, śledzący, klienci (akurat temat był marketingowy, więc pasowało). Jeśli faktycznie w polskiej wersji interfejsu jest obserwator, to też dobrze. Natomiast followersi to już dla mnie tragedia językowa. Dodatkowo forma ta jest utworzona niepoprawnie, bo jeśli już iść tym tropem, należało zrobić raczej followerzy, bo sufiks s to przecież wyróżnik liczby mnogiej. Podobnie zresztą powstały formy, do których już jesteśmy przyzwyczajeni typu Eskimosi czy Rangersi.
OdpowiedzUsuńMK
Tłumaczenia techniczne i specjalistyczne