(...) jeszcze 15 lat temu na jedną placówkę [bankową] przypadało w naszym kraju dwa
razy mniej mieszkańców niż w Europie Zachodniej czy USA. Istniała więc
ogromna luka w jakości obsługi i duży potencjał do rozwoju sieci banków.
Jednocześnie nieproporcjonalnie szybciej przybywało w Polsce klientów
bankowych, więc liczba klientów przypadających na jedną placówkę malała.
Chociaż „Wprost” przypisuje te słowa absolwentowi SGPiS i INSEAD, byłemu wiceprezesowi PKO BP, twórcy mBanku, byłemu prezesowi BRE Sławomirowi Lachowskiemu i chociaż w papierowej edycji informuje, że tekstem zajmowali się liczni redaktorzy i korektorzy (Robert Azembski, Michał Gajewski, Paweł Masicz, Anna Sochocka i Tomasz Koźliński) – nam się wydaje, że nie mają one sensu.
A może zagrzebane w słownikach mole książkowe nie potrafią pojąć zawiłości bankowości?
Według mnie "klienci bankowi" z ostatniego zdania to po prostu banki/ich oddziały. Wtedy zdanie to ma jakiś sens: liczba klientów (osób) rosła wolniej niż liczba placówek/oddziałów i stąd mniej osób przypadających na statystyczną placówkę.
OdpowiedzUsuńKlient jest zawsze czyjś. Czyimi klientami miałyby być „banki/ich oddziały”? Dlaczego ktoś miałby je tak tu nazwać? A jeśli nawet, to to też, w każdym razie w tym kontekście, byłoby bez sensu.
OdpowiedzUsuńA poprzednie zdania? Czy w pierwszym zamiast „mniej” nie powinno być „więcej”, żeby sens miało drugie?