9.10.2013
Mieć za nic
Lubimy Kevina Spacey'ego, ale nie o niego nam tu chodzi. Podziwiamy sprytne wykorzystanie dwuznaczności wyrażenia mieć coś za nic. Brawo, copywriter!
Dopisek
Bardzo rzadko chwalimy reklamy, zwykle wytykamy popełniane w nich błędy.
Etykiety (tagi):
reklama
,
zabawy językowe
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Tak, tylko ja bardziej lubię Spacey'ego:) Będąc już przy nazwiskach, ostatnio czytałem artykuł o tym właśnie Panu w pewnym tygodniku i spotkałem się z natrętnym zapisem „Kevina Spacey“. Czy tak można?
OdpowiedzUsuńMy też bardziej. Dziękujemy za wytknięcie nam błędu. Zaraz go poprawimy. „Kevina Spacey” – nie można. To jest nazwisko odmienne. Wymawia się je [spejsi], więc: kogo? [spejsiego], czyli właśnie Spacey'ego. W polskim słowniku ortograficznym jeszcze się to nazwisko nie znalazło, ale jest inne, Tracy (Spencer, też aktor), które się wymawia podobnie i które słownik każe odmieniać.
OdpowiedzUsuń